Widzę Panowie, że żyjecie w epoce mitów a całe wasze rozumowanie to jeden wielki kfiatuszek. Ja sam ukończyłem szkołę muzyczną I i II stopnia i jakoś nigdy nikt mnie nie ganił, że komponuję, aranżuję, gram swoje rzeczy. Wręcz przeciwnie. Wszystko de facto zależy od kadry nauczycielskiej tak po prawdzie i wcale też nie uważam, że straciłem czas w szkole muzycznej, bo wyniosłem z niej naprawdę dużo, bardziej lub mniej praktycznej wiedzy muzycznej, która mimo wszystko pomaga mi na codzień w muzykowaniu.
Wina nie leży w instytucji, lecz w ludziach. A ludzie Ci albo nie potrafią nauczać (nauczyciele) albo nie potrafią praktycznie korzystać z nabytej wiedzy (uczniowie). I takie jest moje skromne zdanie, o.
@Wróbel nie wiem co to za koleżanka i co to było za grono pedagogiczne, ale dopóki nie wysłucham relacji osobiście to dla mnie to są opowieści wyssane z palca albo koleżanka była w akademii muzycznej w latach 50 albo 60 ubiegłego wieku.
+1, te same wrazenia po podobnych "przejsciach"