6:20 - nie muszę wstawać.
7:00 - wciąż nie muszę wstawać
8:00 - a może jednak wstać?
8:45 - ok, WSTAJĘ.
9:00 do pójścia spać - hyhyhy... nic nie muszę, wszystko MOGĘ
+123759108730591830561098365019356018795637, z tym że powiedzmy od 10:00
I w wymarzonym świecie nie ma hałasujących po nocach kundli, w aucie i sypialni jest klima, a stężenie popierdoleństwa w społeczeństwie spada wreszcie do jako-tako-akceptowalnego poziomu