hmmm z mojej strony mogę zakomunikować, iż:
- na antraksie stali my po browara, więc nie oceniam
- megasmierc - nie przepadam za ich muzyką, więc się za bardzo nie wypowiadam ale szacun za krisa broderika za płynność i lekkość w grze solówek (których jak dla mnie było troche za dużo). Przekomandos z niego.
- slejer - jak wspomniano - bardzo ograniczony kontakt z publiką (tego mi chyba najbardziej brakowało...), lombardo jest fenomenalny, dzikus za bębnami. Chwilami nawet kery king nie wiedział co ten koleś robi na bębnach i kiedy skończy.
Araja parę razy zapomnial tekstu ale za to się ładnie uśmiechał
Nagłośnienie rzeczywiście pozostawiało wiele do życzenia, ale ja nie narzekam bo uwielbiam słuchać Lombardo
Zagrali zajebisty set, aczkolwiek brakowało mi Seasons in the Abyss. Gdyby nie ta mozolność i oszczędna relacja z publiką byłoby 5+ a tak to naciągnięte 4+ (plus za ''are you ready for a waaaarrrrrrrr")
- metalika - spodziewałem się gwiazdorki, skrócenia setu i oszczedzania się, ale chopoki pierdolnęły z grubej rury. Co prawda im bardziej się Ulrich starał tym bardziej mu nie wychodziło. Wykonanie Blackened przemilczę. Secik ciekawy, oprawa rowniez, wiec wiara się znakomicie bawiła. W koncu mieli 2h na zagranie szlagierow i balladek
Brzmieniowo też spoko ale wydaję mi się, że za bardzo ten dół wioseł podcinają przy nagłaśnianiu.
- frontside - podobno wata cukrowa byla dobra
Organizacja festivalu na plus - czasowo się wszystko zgadzało (metalika wlazla 15min spozniona, ale nie skracali).
Przez bemowo ogólnie ciężko było się przedostać zarówno przed jak i po koncercie a władze jakoś nie umiały ze sobą wspólpracować, przez co momentami korki były kosmiczne ale już po ptokach, co się na klneliśmy to nasze.
Domin, ktos mi puscil plote ze bus do Poznania mial wypadek - wiesz cos o tym?