Junia, z całym szacunkiem, ale takie wyobrażenia o materialności i niematerialności wszystkiego i niczego snułem sobie w odurzeniach narkotycznych po LSD itp specyfikach, ale na trzeźwo dobrze jest sobie uzmysłowić, że to zwykły bajzel w głowie.
Moim zdaniem planeta Ziemia i każda żyjąca tutaj Istota podwyższa swoje wibracje, ponieważ we Wszechświecie wszystko jest jednością. Wiele dzieci narodzonych w ostatnim czasie ma ciało, które jest magnetycznie lżejsze.
A Jacek Łaszczok aka Stachursky jest żółtą magnetyczną gwiazdą, która otacza zielony zamek synchronizacji, a jego przewodnikiem żółty samoistny człowiek.
To trochę tak, jak w tym dowcipie o Rabinie co rozmawia z Bogiem ("(...)- Przecież on kłamie... - Jak może kłamać ktoś, kto rozmawia z Bogiem?").
To, że ktoś ma tytuł profesora rehabilitowanego czy repatriowanego o niczym nie świadczy, już się napatrzyłem na profesorków i doktorków, którzy w ramach swoich specjalizacji nie mają nic sensownego do powiedzenia.
Ci "pseudonaukowcy" przynajmniej coś robią i wierzą w to co robią
Podobnie jak chłopaki wyznający ideę JP (bynajmniej nie JP2), jak schizofrenicy rozmawiający codziennie z Faraonem i jak księża wypowiadający wyuczone formułki w przestrzeń. Dla mnie wiara każdego z nich w to co robi jest taka sama i moje zrozumienie dla działań każdego z nich jest również takie samo.
No ale to to chuj, mnie intryguje za to co innego: zastanawialiście się kiedyś co się dzieje z martwymi wietnamczykami? Widzieliście gdzieś cmentarz wietnamski w Warszawie (czy innym mieście)? No pytam się: GDZIE TE CIAŁA? Czemu te dania wietnamskie są takie tanie??!
