mondo - wiem co to jutu. I dlatego uważam że miejsce Edge'a jest owszem na scenie, owszem można go podziwiać za to co robi, ale NIE w takim filmie. I popieram
Hamiltona:
Edge... to pizda. Wyglada jak pajac w tej wiecznej czapencji, wkurwia mnie (jak Skawa troche) Po co on tam w ogole ? Iommi i Angus nie zyja ? OK, ja rozumiem, ze fajne efekty, mialy byc 3 generacje (70s/80s/00s?). No to Josh Homme do chuja.
Mógłby być Homme. Na dobrą sprawę nawet i Dave Grohl (z tym że on jest raczej 90's a nie 80's), bo ma za sobą i bębnienie w Nirvanie , i trzymanie gitarki w FooFighters, i sesje nagraniowe w przeróżnych projektach... i jeszcze każdy ma swoje typy na "tego trzeciego", ja podrzucam pierwszego z brzegu który mi się nasunął (bez skojarzeń
), pewnie paru jeszcze bym dorzucił.
Edge'a wzięli bo U2, Bono, głód w Afryce i polityczna poprawność. Owszem, Jacka W. można nie lubić uważać za pojebańca który w 3 dni nagra 4 płyty, ale nie można mu odmówić emocji, zaangażowania i WYRAŹNEGO własnego stylu. Edge wygląda jakby nie wiedział co się w ogóle dzieje dookoła, tylko sobie pindolił coś na gitarce co jednym uchem wleci a drugim wyleci. Poza tym jedno pytanie - DLACZEGO słuchamy (jeśli słuchamy
) U2? Przecież kurna nie ze względu na gitarę... kilka dobrych motywów które powtarza jakby mu się płyta zacięła to nie wszystko jeszcze.
Dobra, zdecydowany koniec OT