Ja nie znoszę ukurzonych wioseł, zwłaszcza w okolicach mostka. Tak samo jak upapranych klawiatur w każdej pracowni komputerowej :/ Do tego każdy z moich kabli i efektów odkurzam i czyszczę szmateczką każdy zakamarek po użyciu. Trochę alergia na kurz, a trochę taki mały pedantyzm.
Również wącham gitary, a zwłaszcza struny. Po zapachu poznaję jak dawno były założone i kiedy trzeba by wymienić, poważnie. Za to nie znoszę zapachu pokrowców i futerałów, jakimś takim syntetykiem mi zawsze jadą.
A moja kobieta z kolei ma fetysz na taki kształt korpusu i mówi, że innego nie uznaje. W ogóle jak tylko wspomnę o tej gitarze, to się jej od razu humor poprawia (pewnie myśli, że sobie taką kupię
)
I jeszcze taki nawyk szukania w pokoju najodpowiedniejszeg
o miejsca na pokrowiec z gitarą i statyw. Najlepiej w rogu, ale teraz mam wszystkie zajęte. Nie może być absolutnie koło okna, drzwi, czy kaloryfera. W szafie też nie (no bo jakże to tak) więc stoi na takim niskim skórzanym fotelu od kompa. Czasem pozwoli mi na nim usiąść