dzisiaj gadałem z kumplem i wyszedł temat najebki, jest wokalistą grali w tą sobote koncert i nic nie pamięta
podobno Jim morrison ożył
moralniaka ma niezłego
a mnie to pierdoli nikogo w kapeli nie kontroluje każdy ma swój rozum i wie jak sie zachować, ja podczas grania tak odlatuje ze nawet jak walne te 3 piwa to i tak mi zaraz przejdzie bo adrenalina działa. Co to wogle ma być ze ktoś coś komuś czegoś zabrania, czasami wogle nie pijemy i też jest git, tylko najgorzej jest jak gra sie na koniec o to wtedy kapele maja słabo. Nie znam kapeli która się nie myli na koncertach to jest naturalne tylko trzeba to opanować a nie patrzeć i kiwać głową na kolege bo mu się jebło. Trzeba skakać rozpierdalać się po całej scenie wtedy robisz swoje bardziej naturalnie i publika sama zacznie sie bawić. Jak sie nie jest pewnym tego co sie gra to nawet na trzeźwo spierolisz akcje. Mój kumpel gitarzysta podczas grania oparł sie o ściane i usną i co ktoś sie oburzył? była impreza i tak mało ludzi pamięta koniec koncertu, ja na przykład