To trzeba rozwiązać delikatnie. Np pozbawić go sprzetu grającego tak żeby myślał że to przypadek:D. Jak wszytsko nagłaśnia z jednego np Ampli. Jak nie będzie kolesia. to połaczyć mu cieniutką żyłką miedzianą ( jedno włukno z kabla) wyjście na głosniki + i -. spadnie opornośc i z czasem się końcówka zjara. W życiu nie dojdzie dlaczego ![Chichot :D](http://forum.sevenstring.pl/Smileys/classic/xcheesy.png.pagespeed.ic.7bCSCnTxWL.png)
Jak będzie cienka żyłka, to nic sie nie stanie, bo pójdzie przez nią duży prąd i sama się przepali. Z takich hardcorowych pomysłów to można wsypać do wzmacniacza trochę pyłu z grafitu z ołówka, porobi zwarcia na płytce i po kłopocie... Ale zarówno w metodzie z drucikiem jak i grafitem istnieje niebezpieczeństwo wywołania pożaru, więc nie polecam...