Trochę to uprościłem, soreczki. Wiadomo, że tzw. hammer-on potrzebuje troszkę siły ale jest ona równa pukaniu sobie w blat biurka (coś jak zabawa w pianino - spróbuj). Ja często jak jestem np. na wykładzie, w pociągu, krótko mówiąc - czekam na coś, to sobie tak stukam starając się trzymać tempo i metrum sobie zmieniam ewentualnie (tupając akcenty stopą).
Pull-off to troszkę trudniejsza rzecz do opanowania. Wg mnie da się to wyćwiczyć tylko na strunach i niczym innym. Tutaj jest ta różnica, że potrzebujesz tylko trochę siły żeby go zrobić, bo jak za mocno szarpniesz to możesz przypadkowo zrobić benda i zafałszujesz delikatnie. Ewentualnie zruszysz inne struny, dlatego poćwicz tłumienie niegranych drutów (zarówno lewą, jak i prawą dłonią).
Ogólnie przed zabawą w legato polecam zagranie tej samej frazy (dźwięków, licka, whatever) zwyczajnie kostkując i pilnując synchronizacji dłoni, a dopiero potem bez kostkowania przy hammeronach czy pullofach. Po jakimś czasie nie będziesz musiał już tego robić i powinno wyjść wszystko bez uprzedniej próby z kostką.
Do tego doradzam nagranie się (na czymkolwiek) i posłuchanie tego. Często dopiero wtedy słychać zgrzyty, nierówności etc. Albo zwyczajnie poproś jakiegoś muzyka, żeby to ocenił (nie musi być gitarzysta).
Daj znać czy moje 'rady' na coś się zdały i powodzenia
@terrormuzik: Niska akcja strun rzeczywiście pomaga, ale nie jest wymagana. Na moim niskopółkowym i niezdolnym do regulowania klasyku legato wychodzi poprawnie mimo tych kilku milimetrów zbędnej przestrzeni między struną a podstrunnicą. Kwestia przyzwyczajenia łapy do tego ruchu oraz ułożenia chwytu gryfu.