W Poznaniu.
Mało tego, tydzień wcześniej rano przychodzę i widzę zderzak zjechany. A za wycieraczką kartka z nr telefonu. Ale tutaj wszystko spoko i bez problemów się toczy. Aż koleś był zdziwiony że taki spokojny do niego dzwonię - mówię mu, że co by to zmieniło gdybym panu nawrzucał?
Ogólnie to kolejny powód aby zbudować chatę za miastem.
Edit:
Co do narodowości sprawcy to jeden uj. Tylko taka obserwacja, jak jadę w mieście i na pasie obok, za mną albo z przodu jest Uber/Bolt jestem dwa razy uważniejszy.
Wcześniej tą samą trasę jeździłem ubrem i nigdy nie udało mi jej pokonać w takim czasie jak taryfa. I nie, nie ma tam buspasów.