Autor Wątek: Kącik humoru wujka bandita ;-) [wszystko oprócz dowcipów!]  (Przeczytany 708139 razy)

Offline Johnny

  • Pr0
  • Wiadomości: 981
  • Miszcz onelinerów
    • Robur
https://www.tysol.pl/a39775-video-kabaret-mein-kampf-jako-manifest-feministyczny-naukowcy-osmieszyli-studia-gender

Baitowe gówno nawiązujące do sprawy sprzed 6-7 lat. Przy sfałszowanych danych możesz opublikować cokolwiek gdziekolwiek, nawet bardziej absurdalne wyniki będą tym bardziej publikowane, jeśli "dane" pokazują je jako prawdziwe i podeprzesz je wiarygodną metodologią. Podstawowym problemem ich "projektu badawczego" był brak grupy kontrolnej, który z góry skazuje ich eksperymenty na nienaukowość, ponieważ nie przynosi żadnych wniosków na temat dyscyplin, które zamierzali skrytykować. Peer review nie służy do weryfikacji fałszywych danych ani absurdalnych pomysłów. Poza tym dla sensacji zniekształcili rzeczywistość: pominęli lata nieudanych prób, powoływali się na pozytywne fragmenty recenzji ODRZUCAJĄCYCH ich artykuły, Boghossian napuszczał trolli na naukowców krytykujących ich "badanie", żeby uciszać głosy nieprzychylne.

Sam reprezentuję jeden z najbardziej "popsutych" działów nauki, czyli psychologię (na domiar złego specjalizację robiłem połowicznie z gałęzi społecznej, a tam chyba z 1/3 fundamentalnych eksperymentów dla całej dziedziny była zmanipulowana, od efektu obserwatora po eksperyment więzienny) i oczywiście, że współczesna metoda naukowa nie jest bezbłędna (a system publikacyjny - z predatory journals albo korporacjami nastawionymi na zysk pokroju Elsevier - w ogóle wymaga gruntownego przemodelowania), bo nie brakuje naukowców idących na łatwiznę albo przelewających swój bias polityczny na obszary badań, które prowadzą. Dlatego tym bardziej widzę to właśnie w przypadku tego "eksperymentu": trójkę zgorzkniałych, przeciętnych w innym względzie prawicowych naukowców, którzy wolą wylać dziecko razem z kąpielą za pomocą prowokacji w stylu naukowego agenta Rutkowskiego niż w ramach nauki podważyć wyniki innych badań czy skrytykować dyskurs. W Polsce też nie brakuje takich cymbałów, czołowym jest chyba Witkowski, który od lat 90 wyłącznbie "krytykuje psychologię", ale jednocześnie sam jej nie praktykuje, więc zwyczajnie jest odklejony od rzeczywistości dziedziny, którą się rzekomo zajmuje.

Zawsze jestem triggered przez takie performatywne "eksperymenty", ponieważ one nie mają na celu poprawy krajobrazu świata nauki (albo w ogóle świata w jakim żyjemy), tylko służą dyskredytacji autorytetu naukowców w oczach reszty społeczeństwa. Dużo łatwiej dla większości ludzi jest obejrzeć Petersona na YouTubie i powtarzać tępe kocopoły o "postmodernizmie" i "marksizmie kulturowym" zamiast przeczytać jakąś Dworkin, Foucaulta, Barthesa, Rortyego czy Baudrillarda i samemu zdecydować, czy się z tym zgadzają, czy nie.

Dopóki psychologia nie zostanie zdefiniowana za pomocą niepodważalnych równań, oraz nie powstaną narzędzia, które w sposób obiektywny będą definiować aktualny stan zjawiska, dopóty psychologia będzie tylko zabawą w zgadywanie, w której każdy ma podstawy, żeby twierdzić, że to on ma rację.
Jazz, Lounge, Downtempo