BTW: boomer to komplement. W życiu bym nie chciał tak pracować, odzywać się do innych i mieć rozjebane we łbie mediami socjalnymi, nieumiejętnością odezwania się do innych jak millenials
Jebany internet ma tyle definicji ram czasowych urodzenie Milenialsa, że sam już nie wiem czy nim jestem czy nie jestem ?

Fajna jest ta generacja po Milenialsach - niby efektywni w pracy, przedsiębiorczy, nieszablonowo myślący, elastyczni w formach zatrudnienia, zorientowani na zdrowe i ekologiczne życie i szanowanie równowagi miedzy pracą zawodową a życiem rodzinnym, ale wystarczy że w MC Donaldzie dostaną jeden ketchup do frytek zamiast dwóch a w zakładzie pracy nie ma oddzielnej toalety dla transgenicznych delfinów i już muszą korzystać z usług terapeuty bo ich poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji zostało zachwiane

Przesadne gonienie za teraźniejszością i bezkrytyczne zapatrzenie w nią jest tak samo destrukcyjne jak boomerstwo. Wole pozostawać poza tym wszystkim wyznając po prostu filozofię złotego środka.
Jednakże wracając - obawiam się, że tak samo jak można zjebać rynek jakiś towarów przez zalewanie go tanią tandeta tak samo można zjebać muzykę jako taką. W dużej mierze przestanie mieć ona dla większości ludnością jakiekolwiek znacznie. Stanie się tanim, powszechnie dostępnym produktem. Zupką chińską albo kawą z automatu. Tak, zawsze znajdą się koneserzy i dobrzy wykonawcy ale posłużmy się innym przykładem: wolę mieć w mieście 2-3 dobre, normalne puby gdzie serwują normalne piwo niż 20 hipsterskich lokali z eko-soczkami i latać po wszystkich w nadziei że w chociaż w jednym będzie serwowany jakikolwiek alkohol i będzie ktoś normalny z kim można bo będzie wypić.