Autor Wątek: Drogie Bravo - czyli co śmieszy do łez!...  (Przeczytany 268815 razy)

Offline Chomick

  • Pr0
  • Wiadomości: 573

BTW: boomer to komplement. W życiu bym nie chciał tak pracować, odzywać się do innych i mieć rozjebane we łbie mediami socjalnymi, nieumiejętnością odezwania się do innych jak millenials :D

Jebany internet ma tyle definicji ram czasowych urodzenie Milenialsa, że sam już nie wiem czy nim jestem czy nie jestem ? :D
Fajna jest ta generacja po Milenialsach - niby efektywni w pracy, przedsiębiorczy, nieszablonowo myślący, elastyczni w formach zatrudnienia, zorientowani na zdrowe i ekologiczne życie i szanowanie równowagi miedzy pracą zawodową a życiem rodzinnym, ale wystarczy że w MC Donaldzie dostaną jeden ketchup do frytek zamiast dwóch a w zakładzie pracy nie ma oddzielnej toalety dla transgenicznych delfinów i już muszą korzystać z usług terapeuty bo ich poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji zostało zachwiane :D Przesadne gonienie za teraźniejszością i bezkrytyczne zapatrzenie w nią jest tak samo destrukcyjne jak boomerstwo. Wole pozostawać poza tym wszystkim wyznając po prostu filozofię złotego środka.

Jednakże wracając - obawiam się, że tak samo jak można zjebać rynek jakiś towarów przez zalewanie go tanią tandeta tak samo można zjebać muzykę jako taką. W dużej mierze przestanie mieć ona dla większości ludnością jakiekolwiek znacznie. Stanie się tanim, powszechnie dostępnym produktem. Zupką chińską albo kawą z automatu. Tak, zawsze znajdą się koneserzy i dobrzy wykonawcy ale posłużmy się innym przykładem: wolę mieć w mieście 2-3 dobre, normalne puby gdzie serwują normalne piwo niż 20 hipsterskich lokali z eko-soczkami i latać po wszystkich w nadziei że w chociaż w jednym będzie serwowany jakikolwiek alkohol i będzie ktoś normalny z kim można bo będzie wypić.