Autor Wątek: Edwards - Made in... China?  (Przeczytany 3197 razy)

Offline Chomick

  • Pr0
  • Wiadomości: 573
Odp: Edwards - Made in... China?
« 13 Paź, 2022, 10:47:14 »
@Chomick wiem stary, trochę już gram i sporo widziałem xD
Mój 20 letni Jackson ostatnio był na szlifie, mimo że gram na nim tyle co nic.

A wracając, to taki przykład tylko jak duże róznice pojawiają się w gitarach z tej samej fabryki w róznych cenach.

Szczególnie to widać w modelach sygnowanych przez artystów. Umawiają się na cenę na półce, na marżę artysty i zaczyna się kombinowanie jak w tej cenie upchać speckę, którą sobie zażyczył w tej cenie np. ciąć koszty gdzie się da w tym na QC i roboczogodzinach.  Są też różnice między firmami robiącymi w danej fabryce - jedna w stosunku do drugiej może być potem mniej czepliwa, mniej kontroli zewnętrznych zlecać czy wreszcie mniej się szarpać potem o discounty za % wadliwych sztuk z poprzedniej partii. Wszyscy zależy od wewnętrznej polityki w danym corpo.



Posty połączone: 13 Paź, 2022, 10:48:44
No Hipshoty już Korea ponoć? Albo zawsze tak było? ;)
Podsumowując Chiny, Indo, Korea - imo to już dzisiaj nie ma znaczenia. Trzeba trafić w dobrze zrobiony egzemplarz. Mam przed sobą dwa LTD z indo, jeden 7k, drugi 4k, obydwa z serii 1000. Ten za 4k spoko, ale bstock bo lakier schodzi, ten za 7k siodełko wycięte z parapetu, do wymiany bo rwie struny, na gryfie szpachla, progi z hebanu tak wylazły że binding popękał. Eh.

No tak zapomniałem, że Hipshot chyba nigdy nie był USA :P Co do wyłażących progów to niestety nic nie gwarantuje że w żadnej gitarze Ci się to nie przytrafi - czy to w indonezyjskim LTDku czy MUSICMANIE made in USA za 2-3 razy tyle pieniędzy. Można oczywiście słuchać propagandówki firm jak to drewno jest specjalnie selekcjonowane spośród różnych upraw a potem odpowiednio przechowywane, suszone i podawane innym zabiegom ale to tylko co najwyżej może zmniejszyć ryzyko, że takie coś Ci się trafi. Teksty o tym  że po iluś latach drewno jest już ułożone i jeżeli do tego momentu nie wylazły to nie wyjdą potem też można sobie wsadzić. Oczywiście nie mam na myśli DOSŁOWNIE wyłażących progów że widzisz gołym okiem, że wystaje tylko o fakt że punktowo drewno potrafi je wypychać. Dopiero jak ściągniesz struny, naprostujesz gryf i pobawisz się fretrockerem to widać.
Mówił mi to już kiedyś jeden lutnik a teraz miałem to samo u drugiego. Zaniosłem Ibanez J custom od @october, progi zero wżer jakby ktoś na niej w ogóle nie grał a fretrocker się buja. Nie wspomnę już o całej masie innych historii gdzie ktoś miał drogie wiosło, nie wymagało szlifu a kilka lat później musiał go robić mimo braku śladów zużycia bo nagle "linijka zaczęła stukać". Drewno niestety cały czas może pracować - tak samo jak gryf trzeba czasem regulować ze względu na zmienne warunki wilgotności i temperatury tam samo i na podstrunnicy moga pojawiać się mikro górki i dołki które będą pchać lub ciągnąć w dół próg.


Rozwiązaniem problemu są kompozyty.

Dlatego strasznie mnie ciekawią te Archimedesy, Atretyzmy czy jak im tam :D