Autor Wątek: Co was ostatnio zszokowało?  (Przeczytany 1414731 razy)

Offline excubitor

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 76
to ja tylko uzupełnię
Następnie próbowałem pudełek
Pewnie pudełka pudełkom nierówne. Od ponad roku jem maczfita, mają fajną opcję wybór menu, ale chyba są najdroższą firmą w tej branży. No i prawie nigdy się nie mylą. Chociaż mieli taki miesiąc pod koniec roku, że zaczęli jakieś drobne faile robić, aż pewnego dnia dostałem 3 inne dania niż chicałem, w tym co najmniej dwa z rybą. Nie jem ryb, nienawidzę ryb. Napisałem na czacie, wyraziłem swoje niezadowolenie. Od tamtej pory jest spokój i wszystko chodzi jak w zegarku. Z jakością jedzenia jest róznie, mam wrażenie że trochę rotują osobami za to odpowiedzialnymi, bo to samo danie dwa miesiące później może wyjść znacznie gorzej (ale to jest taki spadek jakości obserwowany na wszystkim przez parę tygodni), żeby potem wrócić do normy.Czasem mnie kusi, żeby spróbować jakiejś innej firmy, ale.. ogólnie to nie mam aż tylu powodów do narzekania, żeby sprawdzać czy gdzieś jest lepiej, skoro może nie być.
Zgadzam się z weekendowym problemem, też to ostatnio u siebie zauważyłem i próbuję jakoś przystopować.

1. Poszedłem do psychologa.
W swoim środowisku widzę, że jest to krępujący temat dla wielu osób i ludzie czują się niezręcznie kiedy o tym mówię, ale to są internety, więc sobie z tym poradzicie :* (...) Ale pokazuje to głównie jakie podejście do psychologów ma "typowy Kowalski". (...) Zmierzam do tego, że zdrowie psychiczne jest równie ważne co zdrowie fizyczne (przecież są w końcu ze sobą ściśle powiązane), a mimo to jest ciągle marginalizowane i mam wrażenie, że w naszej kulturze to jest to tabu.
+ milion
obecne podejście jest niesamowicie szkodliwe, zarówno dla samych zainteresowanych, jak i ich bliskiego otoczenia.

c) Trzymaj się planu kalorycznego. Brzmi jak oczywista oczywistość, ale niekoniecznie jest tak oczywiste w praktyce. Bardzo łatwo popaść w skrajności, tzn. albo się napchać pod korek, albo głodzić. Jeśli mam do zjedzenia 1850 kalorii, w tym zakresy: 55-92g białka, 51-61g tłuszczy, 207-320g węgli (dane z Fitatu ze wczoraj), to tyle jem. Nie więcej, nie mniej, trzymam się tych zakresów. I to jest mega kluczowe, bo przesadzanie w którąkolwiek stronę jest szkodliwe.
Tutaj warto poszerzać wiedzę i na późniejszym etapie dopasowywać proporcje do swoich potrzeb, mając świadomość, że jeżeli coś jest dobre dla jakiegoś randoma z internetu, nie musi być dobre dla mnie. Próbowałem zejść kiedyś z węglami poniżej 40%, czy może nawet 35. Nie że jakieś keto (wtedy nawet nikt o tym nie mówił), tylko pewnie chciałem zrobić miejsce na te 2g białka na kg masy ciała, bo sporo wtedy trenowałem. Ale cały czas byłem senny, miałem problemy z koncentracją, a przy pracy umysłowej jednak fajnie jest mieć mózg pracujący na wysokich obrotach.

f) Pij wodę. Sam mam z tym problem w okresie zimowym i to jest jedyna rzecz, do której się zmuszam, ale mam świadomość jak ważne jest odpowiednie nawodnienie organizmu. Nie możesz wypić dwulitrowej butelki wody? To kupuj wodę butelkowaną po 0,5l. O wiele łatwiej wypić tę samą ilość wody w mniejszych butelkach.
a najlepiej kup bidon/butelkę wielokrotnego użytku z filtrem i oszczędź planecie plastiku. Nie wiem jak fitatu, ale yazio ma opcję przypominania o wodzie, inne apki też, więc zakładam że i tam jest taka opcja.
"Ja się nie znam, to się chętnie wypowiem."