Jeśli ma być praworządnie, to też nie...
To po prostu kwestia jednego maila lub telefonu od dyżurnego do dzielnicowego i by nie trzeba było tych rozkmin.
ED: Sprawa została powiedzmy rozwiązana w cywilizowany sposób: facet osobiście poszedł do wszystkich dzieciaków i każdego osobno przeprosił. Pocił się przy tym niemiłosiernie.