@fireboy - oczywiście, że nie jestem tak małym
synkiem, żeby nie rozumieć idei "krzywdzących uogólnień". Opisuję konkretny przypadek w konkretnej miejscowości. Mało tego: dyżurny powtarzał, żeby moja żona sama do faceta dzwoniła i z nim rozmawiała. Czyli tym tropem jak kogoś zgwałcą, to rodzic też ma dzwonić do sprawcy i narażać się na dalszy stres i co jemu ślina na język jeszcze może przynieść??