Wysyłałem dzisiaj gitarę dla jednego z forumisiów. Wpada kurier takim większym autem i zaczyna wyciągać paleciak. Stoję i patrzę się jak na debila i myślę 'co do chuja', bo myślę raczej zwięźle. Podchodze i pytam WTF the fuck? A on do mnie że no przecież inaczej tego nie załadujemy. Ja go pytam czy pod dobry adres podjechał, bo ja generalnie pudełko mam w przedpokoju. Ten do mnie 'pudełko?'. Mówię mu no pudełko 120x30x60. Obaj jesteśmy WTF. Wynoszę mu pudełko w rękach. On już WTF max. Pytam typa skąd pomysł na paleciak? Ten mi pokazuje papier i mówi że waga jest 1100kg. Ja patrzę na ten papier... no kurwa rzeczywiście, co tu się odkurwiło? Zakładam okulary. Nie, jednak git 11,00kg. Tylko ten przecinek jakiś taki wyblaknięty. Patrzę na typa, widzę jego zrezygnowanie, widzę jak popełnia samobójstwo w środku, widzę jak jego rodzina cierpi. Nie wiem czy mogę oddać paczkę takiemu osobnikowi. Chuj, popełniam ten błąd. Kurtyna.
