Nowoczesny Hi Gain, który w całości powstaje w preampie wrzucony do końcówki na EL84, 6V6, EL34, 6L6 zawsze będzie tym samym przesterem. Końcówka mocy im większa tym bardziej transparentna więc wszystko zależy od konstrukcji pieca. Wiadomo, że wyżyłowane, spocone, na granicy łez i zawału 20W z EL84 inaczej się odezwie niż 20W z wesoło brykającego w zwiewnych fatałaszkach po wiosennej łące kwartetu 6L6GC. Ale niech pierwszy rzuci kwiatkiem (bez doniczki) ten co rozkręcił 5150 czy swego wycyckanego, wychuchanego, błyszczącego Rectifiera na próbie powyżej połowy? No właśnie. Taki gitarowy dostałby zaraz pałką między oczy od krwawiącego z uszu niczym Krizikova fontanna garowego.
O to to. To jest kolejny aspekt. Te dojebane gainem piecyki to kolejny rozdział, na który się nigdy nie zdecydowałem, bo nie mają już tego charakteru na którym mi tak zależy. Brzmienie mają bardziej przygotowane, nie są tak elastyczne i wrażliwe.
Malo mialem malych wzmacniaczy ale dobrze wspominam dwa:
- Orange Dark Terror, ktorego mialem na testy od naszego bylego forumowego Orange. Wzmak zajebisty, prosty, bez zbednych bajerow. Na paczce mesy kurwil niemilosiernie i zaluje troche
Byłem już zdecydowany na Dark Terror, jednakże pojawił się na horyzoncie DD100. Wybór był oczywisty - Dark Terrorem barków nie rozbuduję
Brzmienie takie mięciutkie, opatulam się nim jak świeżą pościelą :3