To trochę filozoficzna rozkmina, ale grajac gig gramy też dla siebie, nie?
No i tak dziwnie jest jak nie leci wiater po porach.
Blackmore nie jest taki chujowy, wręcz jest zbyt zajebisty jak dla mnie
A jak blakmur to przepraszam. Jedyny koszerny engiel.
Ja odkąd gram na heliksie to jakoś za dużej różnicy nie czuje
. W sensie... i tak masz słuchawki w uszach i tak, więc wyjebane czy to leci z mikrofonu i paki czy z symulatora. Ale jakieś mniejsze kluby bez nagłośnienia to wiadomix że lepiej obgonić z lampy. Ja w ogóle bardzo lubię grać na wzmacniaczach. Sam sobie teraz jeden kupiłem nawet
, no ale wygoda jest nieporównywalna. A tak jak mówię, w ślepym teście tylko jakiś kozak rozpozna różnicę.