Wydaje mi się, że jednak większość ogarniętych ludzi bębny wbija w pianorolli w swoim DAW-ie, z dorzuconym samplerem perkusyjnym, a do nagrywek gitar, basu czy klawiszy ma po prostu fizyczny sprzęt podpięty pod interface (tutaj kłaniają się wtyczki VST z symulacjami amp/cab-simów i efektów), albo zbierany przez mikrofony z fizycznych "gratów kanapowych". Normalnie robi się template z ustawionymi gitami, jak Ci napisał
@Mat i włącza, kiedy jest taka potrzeba, żeby coś zaimprowizować z baniakami, czy bez baniaków... W razie potrzeby można zarejestrować pomysły i wyeksportować wave dla kumpli z zespołu.... Mnie osobiście Guitar Pro zawsze przyprawiało o napad torsji, gdzie kompletnie nie czułem o co chodzi w riffie i całej aranżacji... Niby plus jest taki, że dostajesz automatycznie tabulature ale mam wrażenie, że jednak sporo osób ma podobnie i woli jednak normalne brzmienie wypoconej kompozycji. Dlatego może zamiast szukać rozwiązania swojego problemu (wiem, że niekoniecznie zgadzasz sie z tym co piszę - łatwo narobić sobie własnych nawyków) spróbowałbyś jak inni?