Przy okazji ostatnich wyborów robiono analizę postulatów partii wyborczych i bilans budżetowy, jaki by przyniosły. Razem wypadło sporo lepiej od większości pozostałych partii, właśnie wszystkie te "pomysły" by były finansowane z podatków. Od tego są podatki, by finansować państwo - jak masz za mało wpływów, to masz większy dług, za którego obsługę potem łożysz kolosalne pieniądze i to się dużo bardziej odbija na gospodarce niż jakiś tam podatek dochodowy czy inny. Niby większość ludzi to tępe masy, ale jak pomyśleć za nich, to już obraża "MUH FREEDUM", są koncepcje takie jak libertariański paternalizm (skutecznie implementowany przez administrację Obamy), które mogłyby wiele podobnych problemów rozwiązać - sądzę, że sama groźba możliwości "wyjścia" z ZUSu by wpłynęła na jakość tej instytucji (choć sam akurat jestem za emeryturami obywatelskimi).
Podobny bilans możnaby też osiągnąć poprzez "przesunięcie suwaka" na drugą stronę i zapodatkowanie na śmierć dolnych 80%, więc sam fakt tego, że budżet im się spiął, nie jest absolutnie żadnym wskaźnikiem.
A co do "odstraszania" to tutaj jest przykład z mojego podwórka. Nasz CTO (Szwed, straszny lewicowiec) zakazal zatrudniania ludzi z krajów z wysokim opodatkowaniem pracy realnie wycinając całkowicie okolice środkowej Europy - wiele firm zatrudniających zdalnie robi właśnie w ten sposób zostawiając ludzi na pastwę własnego lokalnego rynku