Autor Wątek: Kto tu coś napisze ten dupa!  (Przeczytany 314114 razy)

Offline gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi
Dios mio, gdzie tu zacząć. Osobiście rozwiązywałem (głównie po to, by później móc przeprowadzać badanie za pomocą) Ravena, robiłem sobie test Mensy jeszcze w późnej podstawówce i ze względu na jeden z pisanych przez siebie esejów, trochę musiałem się wgłębić w "mit IQ". Jak pisałem, nie jest to w żadnym wypadku wiarygodny wyznacznik wysokiej inteligencji. W Mensie są zarówno Asimovy, CEO różnych firm, absolwenci MIT, jak i Doda czy w ogóle ekonomiczne niziny drabiny społecznej - pracownicy McDonald's czy kierowcy wózków widłowych. Mówię to z perspektywy osoby, która do Mensy się dostała i trafiła w najwyższy percentyl w Ravenie - chętnie bym sobie nadmuchał dalej ego tym, że taki to jestem inteligentny, ale życie mi pokazało, że to zapie*dalanie nad książkami jest dużo ważniejsze niż robienie rebusów na czas. Ze względu na to, na kogo kształciłem się całe życie, większość moich znajomych z dzieciństwa to ściślacy z "wysokim IQ" - to ostatnie osoby, które bym widział w roli polityków i w ogóle bym pytał o sprawy polityczne.

W polityce nie tyle są "ważne emocje", co umiejętność ich kontrolowania i manipulowania nimi. Możemy fetyszyzować nasze analityczne myślenie, ale gdy nie kontrolujemy emocji, to właśnie one torują nam to, w którą stronę to rozumowanie pójdzie. Tak już nas ewolucja stworzyła, że ciało migdałowate chętnie robi @Override i kora przedczołowa odsuwa się na boczny tor. Prezydent jest bardzo ważny dla polityki międzynarodowej - musi sprawnie manipulować i "robić odpowiednie wrażenie".

Zresztą Trudeau wcale taki głupi nie jest (tutaj powiedział to z marszu, nie był przygotowany do pytania). Streścić jakiś koncept w prosty sposób w minutę wymaga większej inteligencji niż biadolenie o nim godzinę. A Obama nie bez przyczyny dostał ksywę "No drama Obama" właśnie za umiejętność chłodnego, racjonalnego myślenia...


Nie twierdzę, że Obama był wybitny. Twierdzę jedynie, że był kompetentny w jednych sprawach, a w innych nie. Każdy polityk jest marionetką, szczególnie taki, który twierdzi, że nie jest (jak Trump), bo wtedy ewidentnie wstydzi się rąk, które ciągną za jego sznurki. W Stanach tradycyjnie jest to NRA (które lobbuje w imieniu zbrojeniówki), przemysł farmaceutyczny, Wall Street i długo by wymieniać... Bo bez poparcia lobbystów i ich pieniędzy, choćbyś był miliarderem (jak Trump), daleko nie zajdziesz. Poparcie partii pozwala zwolnić się z części ciężaru, bo wówczas lobbowanie można zwalić na resztę swojej instytucji.

Nietolerancja dla nietolerancji była nie do Twojej wypowiedzi, a tych pozostałych wyżej. Karl Popper w "Społeczeństwie otwartym i jego wrogach" pisał „Bezgraniczna tolerancja musi prowadzić do jej zaniku. Jeśli rozszerzymy bezgraniczną tolerancję nawet na tych, którzy nie są tolerancyjni, jeśli nie jesteśmy gotowi bronić tolerancyjnego społeczeństwa przed atakiem nietolerancyjnego, wtedy tolerancyjny zostanie zniweczony, a tolerancja z nim." - oczywiście to tylko fragment, ale oddaje główną tezę.


Cytuj
Widzisz. Problem jest w tym, że ludzie mają usuwane konta z serwisów społecznościowych za np. umieszczenie statystyk na temat przestępczości wśród nielegalnych imigrantów z Meksyku. Albo za krytykę ludobójstwa w państwach islamskich. Takie komentarze i ludzie, którzy je piszą są usuwani. Nie wolno o takich rzeczach mówić, nawet jeśli są udokumentowane.

(...)

Zauważ, że w tych wszystkich mediach społecznościowych blokowana i cenzurowana jest krytyka feminizmu (nawet negatywne recenzje nowego, nachalnie feministycznego "Ghost Busters" usuwano z YT), krytyka działań ruchu Black Lives Matter, krytyka łamania praw człowieka w państwach islamskich. Chodzi o merytoryczną krytykę, w której nie było nic obraźliwego, szowinistycznego, czy rasistowskiego. Gdy czarni nawołują do mordowania, a feministki żartują z obcinania członków, gdy te grupy przedstawiają treści pełne nienawiści do heteroseksualnych, białych mężczyzn, jakoś wtedy wszystko jest ok. W tę stronę Twoje "nietoleruję nietolerancji" jakoś kurwa nie działa. W mediach głównego nurtu jest totalitaryzm. Google, razem z Twitterem i FB odpierdalają propagandę, ale Tobie nie przeszkadza, bo stoisz po "właściwej stronie".

Mnie nie zaczarujesz, to zupełnie nie tak wygląda. Spójrz na to, co się zawsze dzieje w komentarzach - usuwanie kont jest tylko dlatego, że ktoś zgłasza podobne incydenty. Facebook czy Google ma gdzieś jakieś "idee humanizmu" - tu chodzi tylko o to, że cokolwiek tam piszesz, staje się ich własnością i oni muszą kryć swoje plecy prawnie. Podobnie dużo schodzi różnych portali lewicowych oraz profilów ich aktywistów, bo internetowi alt-righterzy nauczyli się, że tak właśnie działają media społecznościowe. Nie na podstawie siły argumentów, tylko liczby skarg. Myślisz, że Google zwolniło tamtego kretyna (https://www.quora.com/What-do-scientists-think-about-the-biological-claims-made-in-the-document-about-diversity-written-by-a-Google-employee-in-August-2017/answer/Suzanne-Sadedin?share=13d40fd1&srid=Q) od memo, które wyciekło? Nie jest problem w tym, że wstawisz takie statystyki czy zamieścisz jakąś krytykę, ale od ich "framingu" - niemal zawsze jest to robienie k**wy z logiki, cherrypicking czy inne erystyczne fajerwerki, jakich przecież niemało jest w tym temacie. Krytyka feminizmu to rzadko kiedy jest pogląd, tylko to jest bezzasadne twierdzenie, że pół ludzkiej populacji jest gorsze od drugiej połowy. A ktoś z tej połowy może być administratorem na którymś z tych prywatnych, niemal istniejących poza prawem portali. I skasować Ci posta. I nie będzie to miało NIC wspólnego z jakimkolwiek podejściem światopoglądowym - nawet jeśli jest w deklaracjach, to tylko zagrywka marketingowa/istnieje rzeczywisty, pozytywny wpływ czegoś, co można uznać za profeministyczne/promniejszościowe na ilość zarabianych pieniędzy/wydajność.