Kurwa, frustracja rośnie... Urlopy, L4, zastępstwa i od dwóch tygodni właściwie wracam z pracy, jem, robię jedzenie na kolejny dzień i trochę nie robię nic, a potem zrąbany kładę się spać przed 22. I tak jeszcze jakieś 2 tygodnie. Jakiekolwiek życie prywatne i dłubanie swoich rzeczy jak gitara, czy foty, zostaje tylko na weekend. :/
Musiałem się wygadać, padło na Was.