Autor Wątek: Kto tu coś napisze ten dupa!  (Przeczytany 314858 razy)

Offline gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi
Ej, @wrobelsparrow, zwykle wychodzę z założenia, że Ty tak na wpoły sarkazmem komentujesz - głównie dla erystycznej zabawy, ale jak patrzę na paski TVP.info, to zwątpiłem, bo w sumie takie same chwyty są.



Dobrze tę metodę skomentował jakiś koleś z Onetu (Bartek Węglarczyk, nie czytam/oglądam onetu, więc nie mam pojęcia, co to za ziomek):

Cytuj
Bruksela? Są na pasku Sorosa; niech spadają; pani Pawłowicz mówiąc o nich „szmata” jest bardzo delikatna.
Timmermans? Idiota. Komuch. Lewak. Niech nie kładzie swoich tłustych łap na Polsce.
Macron? Lewak, ma starą babę, niech facet zajmie się terrorystami, a nie nami; Paryża zaraz nie będzie, a on o nas, ha, ha, ha.
Merkel? wojna, Gestapo, śmierć wrogom ojczyzny, są nam winni 100 mld dolarów odszkodowań.
Prezes Sądu Najwyższego Estonii? To na pewno Ruski; oni mają taką samą kastę jak III RP.
Prezes Trybunału Konstytucyjnego Czech? Pepiki bez nas by już dawno zostali zjedzeni przez niemiaszków; Czesi nie wiedzą, co to wolność, najpierw kłaniali się Moskwie, a teraz Brukseli.
Stowarzyszenie Prawników Niemieckich? Patrz "Merkel".
Waszyngton? E tam, jakaś idiotka co nie wie gdzie jest Polska na mapie odpowiada na pytanie zdrajcy z tvn; to nie było oświadczenie, tylko odpowiedź na pytanie; To było oświadczenie, ale to nie był Trump, więc to bez znaczenia; nie wie pan, że Waszyngtonowi nie zależy, żeby Polska była zbyt silna?; Trump nas zdradził, to ruski agent.
Rada Adwokacka Anglii? Przecież ci debile nawet nie przeczytali ustawy.
Premier Luksemburga? No błagam, przecież wiadomo, że geje nienawidzą Polski, a poza tym to złodzieje z LuxLeaks;
Juncker? Pijak; bełkot pijanego; niech się zajmie syfem u siebie;
Szwecja? Nie ma już takiego kraju, tam rządzi ISIS, w połowie miast policja boi się wyjść na ulice.
Guardian? Lewacka szmata.
New York Times? Patrz „Guardian”.
The Times? Tak, to konserwatywna gazeta, ale kto dziś jeszcze czyta gazety?
Freedom House? I co z tego, że pomagali Solidarności w latach 80., ale dziś sprzedali się lewakom/Sorosowi/Clinton/Ruskim.
Human Rights Watch? Co oni w ogóle wiedzą o czymkolwiek?
***
Wszystkie powyższe tłumaczenia, dlaczego ktoś śmie krytykować rząd Polski, pochodzą z Twittera, z emaili jakie dostaję oraz z Facebooka. 99 proc. osób, które je wygłasza, ma flagę Polski w profilu, wilki na cześć Wyklętych albo hasło w stylu "Bóg, Honor, Ojczyzna".
Zwolennicy rządu wyśmiewają tych, którzy ostrzegają przed postępującą izolacją Polski. I mają rację - to nie jest izolacja, to jest postępująca samoizolacja.
Właśnie podpadliśmy Amerykanom. Polski MSZ, zdumiony faktem, że Departament Stanu USA krytykuje ustawę o Sądzie Najwyższym, odpowiada, że USA nie powinny się wypowiadać na temat niedokończonego jeszcze procesu legislacyjnego.
Co jest oczywiście bzdurą, bo i USA, i Polska np. głosując w OBWE i ONZ, wielokrotnie krytykowały np. Rosję i Białoruś dopiero za przygotowywane ustawy ograniczające prawa np. opozycji i mediów. Jest oczywiste, że nacisk PRZED przyjęciem ustawy, gdy może ona zostać jeszcze wycofana albo w prosty sposób uzupełniona, ma dużo większy sens niż w momencie, gdy ustawa jest już prawem.
Krytykujemy Brukselę i sojuszników z ONZ za mieszanie się w nasze wewnętrzne sprawy, ale jednocześnie zwolennicy rządu domagają się od Berlina poprawy statusu mniejszości polskiej, a od Wilna - nadania nowych praw mniejszości polskiej.
Żądamy od krajów zachodu i południa UE pochylenia się nad naszym strategicznym problemem, jakim jest Nord Stream 2, ale jednocześnie zachowujemy się skrajnie samolubnie w sprawie ich strategicznego problemu, jakim jest napływ imigrantów mówiąc, że skoro imigranci przypłynęli do Włoch, to tam powinni zostać, a reszta nie jest naszym problemem.
Może do zwolenników prawicy trafi porównanie UE do harcerstwa, tak popularnego wśród wielu polityków PiS - to klub, do którego dołączasz dobrowolnie uznając jego wartości za swoje. Jeśli przestajesz według nich postępować, najpierw przestaną z tobą gadać, potem nie pojedziesz na obóz, a potem albo sam odejdziesz, albo cię wyrzucą. Niby oczywiste, a jednak jakby nie za bardzo.
Wybieramy sobie na najbliższego sojusznika w UE kraj, który w UE być nie chce, a nie kraj, z którym łączy nas najdłuższa granica i gigantyczna część naszej zagranicznej wymiany handlowej.
Wmawiamy sobie, że symbole są ważniejsze od zawartości merytorycznej. Udajemy więc, że fakt, że przyjeżdżają do nas prezydenci, premierzy i ministrowie, to dowód poparcia dla rządu, a nie po prostu realistyczne uznanie, że póki głos Polski w Radzie Europejskiej jest równy głosowi i Niemiec, i Malty, póty warto o niego zabiegać. Z chuliganem warto dobrze trzymać, więc podaje mu się rękę i straszy nim głośnych sąsiadów. Ale jak zachoruje, to nikt mu lekarstw nie poda, a jak się wyprowadzi, to nikt za nim płakać nie będzie i wszyscy o nim zaraz zapomną.
Nie rozumiemy, że izolacja Polski postępuje, ale nie w sferze symboliki, lecz realnych interesów. Cieszymy się więc, że Polska weszła do Rady Bezpieczeństwa ONZ, choć nie miała kontrkandydata, a w Radzie nie będzie na zawsze, lecz na chwilę, a nie przejmujemy się, że coraz większa część elit UE żałuje, że Unia się rozszerzyła i oczywiście da temu wyraz w coraz częstszym nieuznawaniu naszych interesów w Unii.
Dowód - w maju szefowa dyplomacji UE mianowała 43 nowych ambasadorów Unii na świecie. Nie znalazł się wśród nich ANI JEDEN Polak. Tak wygląda realna, nie symboliczna, izolacja Polski w Europie. Jej mniejsze i większe odsłony będziemy oglądać coraz częściej.
Niczego tak się nie boję, jak naszej umiejętności do niszczenia naszych własnych osiągnięć. Polska, ze względu na swe położenie, potrzebuje bliskich sojuszników w każdej dziedzinie: politycznej, gospodarczej i militarnej. Potrzebujemy bardzo silnej pozycji w UE i traktowania nas jak poważnego partnera, a nie jak trudne dziecko. Musimy być blisko USA, ale Amerykanie będą nas tym bardziej cenić, im bliżej będziemy Brukseli. W przeciwnym razie zwrócą się ku Rumunii, która tylko czyha, by zająć nasze miejsce w szeregu.
Czy naprawdę wierzymy, że dziś mamy więcej i bliższych sojuszników, niż 3-4 lata temu? Kim oni są? To pani premier May, która za chwilę straci stanowisko, czy może premier Orban, który doskonale wie - i przy wyborze Donalda Tuska to pokazał - że są granice, które nawet dla niego są niewarte przekroczenia?
Czy nawet Trump - sekundę temu wielki autorytet zwolenników PiS-u - za chwile okaże się być „zdradziecką mordą” na usługach Anne Applebaum i „Gazety Wyborczej”?
Licznym znajomym, którzy pytają mnie, czy: już uciekać/szykować się do ucieczki/będzie wojna/wyjdziemy z UE/będzie dyktatura/wracamy do komuny odpowiadam:
Wojny nie będzie, wyjeżdżać nie należy, dyktatury nie ma, ale idziemy w złą stronę. Zapytajcie mnie znowu po wecie pana prezydenta Andrzeja Dudy do ustaw o reformie sądownictwa, albo za rok, jeśli ich nie zawetuje.