Nie wiem za bardzo jak w tzw. Polsce A ale w B jest całkiem sporo ofert w Urzędach Pracy z wymaganym ukraińskim/białoruskim na dane stanowisko.
O co chodzi?
Po ustawowym czasie pracodawca może zatrudnić osobę z zagranicy z takim językiem, ponieważ lokalny rynek nie oferował pracowników o takich umiejętnościach. Niższa stawka to kolejna historia, a roboty na budowie za 1/3 co Polacy to kolejna historia. Da się na czarno/szaro, wizy i "otwarcia" rynku mają się nijak do rzeczywistości.