The Great Wall -> potwierdzam
Z tym, ze ja obejrzalem do konca niestety...
Ja też, ale piwkowałem i nie muszę odzobaczać gdyż niewiele pamiętam
Ja jakimś cudem wytrzymałem do momentu, gdy zaczęło się oblężenie muru. Stężenie Legolasa/minutę wypaliło mi oczy.
Za to tuż potem w końcu nadrobiłem Big Lebowskiego, daję oczywiście 10/10. Mimo lat na koncie, ten film to jak powiew świeżego powietrza w zasmrodzonym rozemocjonowaniem kinie epickich historii (de)moralizujących postaci.