Autor Wątek: Kto tu coś napisze ten dupa!  (Przeczytany 316557 razy)

Offline Johnny

  • Pr0
  • Wiadomości: 981
  • Miszcz onelinerów
    • Robur
No fajne wytłumaczenie, tyle że nie. Polityka ma swoje miejsce w życiu społecznym i są pewne niepisane ramy, których nie powinna przekraczać - a granica między polityką a innymi sferami życia zaciera się, jak granica między faktami a opiniami w powszechnym dyskursie. I szczerze - po 90-sekundowym klipie, znając poprzednie części, pewnie bym całkiem trafnie powiedział, o co chodzi w kolejnych częściach. Rozumiem, do czego pijesz, ale mam dwie sesje na głowie i nawet moja prokrastynacja nie jest wystarczająco silna, żeby zracjonalizować poświęcenie godziny na ten program.

Nie wiem, czemu mi się to skojarzyło, ale właśnie widziałem wykres, który wrzucił "Tygodnik powszechny", gdzie się chwalą, że są na 3. miejscu najczęściej cytowanych tygodników - zaraz po "Polityce" i "Newsweeku". A w komentarzach "na pierwszych trzech miejscach same lewackie i liberalne gazety, kto przeprowadzał tak NIEOBIEKTYWNY sondaż?". Wykres, więc pokazane są liczby i twarde dane, ile jakich cytowań. I takie teksty widzę wszędzie, pod felietonami czy popularnonaukowymi esejami pisze się, że "nieobiektywne" czy "nierzetelne", gdy nie trafiają w czyjś światopogląd.

Oczywiście, że ważne jest, by konstruować własne poglądy na temat świata i polityki, ale to z czym mamy do czynienia dziś to systematyczna indoktrynacja i narzucanie poglądów jako pozornie, bo fałszywie obiektywne - mi się wydaje, że to określenie jest szczególnie ważne w świetle tego, o czym mówimy, bo (nie zamierzam roztrząsać, czy tak było zawsze, czy to jakiś trend) większość ludzi chce być ekspertem we wszystkich od kinematografii przy gali Oskarów i piłki nożnej, gdy grają Polacy po właśnie politykę i to, jak powinno być, by było dobrze.

A w przypadku narracji politycznych mamy ten problem, że równolegle można rozwiązywać (i w ogóle widzieć) problemy społeczne na mnóstwo różnych (potencjalnie równoprawnych) sposobów, a z drugiej strony, jak mawiał Bartoszewski "prawda nie leży pośrodku - prawda leży tam, gdzie leży". Przynajmniej z mojej perspektywy tak to wygląda, że wygrywają populistyczne i łatwiejsze narracje widzenia "dobrych i złych", a potrzeba ciągłej racjonalizacji tych narracji przez ludzi zupełnie do tego niewykształconych/nieprzygotowanych, gdy polityka wchodzi na kolejne sfery życia, sprawia, że te narracje coraz bardziej się od siebie oddalają i tak samo oddalają się od siebie ludzie. Gdzie ich wzajemne relacje w żaden sposób nie są zależne od poglądów politycznych i wyznawanej aksjologii.

Staram się mieć grupę znajomych o różnych poglądach, ale mam wrażenie, że to coraz bardziej topnieje, bo i niknie chęć rozmowy. Wszyscy starają się mieć poglądy na coraz więcej spraw (hurra!), ale te poglądy zdecydowanie częściej są racjonalizowane, by podeprzeć posiadany światopogląd niż go modyfikować. I to "normalne" w tym sensie, że w różnym stopniu dotyczy nas wszystkich - nieważne, jak byśmy się nie starali. Ale gdy te narracje są jednocześnie wszędobylskie i antagonizujące się, to coraz łatwiej drugiego człowieka zepchnąć ze względu na coraz bardziej błahe powody. Wystarczy jeździć na rowerze, być wegetarianinem, woleć Morze Śródziemne od Bałtyku - byle bzdura i się wpada w drugi sort. Tak samo wystarczy być wierzącym, zwolennikiem realpolitik, mieć mniej liberalne podejście do spraw typu aborcja, by wpaść w ten (w tym przypadku) pierwszy.

Co do tego, że "głosuję na pana Miecia, bo był dobrze ubrany" - pełna zgoda (czytałem nawet niedawno fajny artykuł na ten temat, z chęcią się dzielę: https://www.nytimes.com/2016/05/01/opinion/sunday/stop-saying-i-feel-like.html?_r=1), ale teraz to działa tak samo, jak nie równie mocniej, bo ten przedsąd się tylko mocniej racjonalizuje i tym samym mocniej zakorzenia. Przez to, że media są jeszcze bardziej stronnicze na siłę udając, że takie nie są. Przez to, że ludzie nie są świadomi emocjonalnego zaplecza swoich decyzji, których racjonalizacja daje ułudę słuszności i zamyka na dialog.

Dzisiaj odniosę się tylko do tego fragmentu o twardych danych, bo był mi on ostatnio bliski, a zaraz idę spać. Poruszyłeś ciekawy temat.
Zdarzyło mi się przeprowadzać badania, które implikowały to, co Ty określasz mianem twardych danych. Rozumiem, że chodziło o wartości bezwzględne określonych parametrów, w tym wypadku ilość, liczona zapewne w sztukach. Przeciętnemu człowiekowi wydaje się, że jak widzi wykres, to ma pełne dane. Nic bardziej mylnego. Nie po to pisze się obszerne elaboraty badawcze, żeby wyciągać z nich same wyniki końcowe. Proces wnioskowania musi opierać się nie tylko na analizie danych wyjściowych, ale też wejściowych. Pomijając te drugie, bardzo łatwo jest dowieść prawdziwości absurdów. Ocenie powinien podlegać również proces zdobywania wartości. Ale do czego zmierzam? Do tego, że wystarczy odpowiednio ukształtować kryteria, terminologię czy metodykę i możemy dowieść wszystkiego! Rozumiem, że w tym artykule chodziło o tak zwaną analizę porownawczą ośrodków opiniotwórczych? To powiem Ci o jakie konkretnie kształtowanie kryteriów mi chodzi w tym przypadku. I nie będzie to wzięte z sufitu, tak się robi. Trzeba znaleźć dziedzinę ograniczającą, która będzie w stanie wykazać to, co chcemy. Najczęściej w takich wypadkach wprowadza się następujące zmiany:
- pod uwagę brane są wyłącznie cytaty o długości znaków od x do y (w miejsce x, y wstaw dowolne wartości, aby "nasz" tygodnik wysunął się na czoło stawki),
- pod uwagę brane są wyłącznie pisma o nakładzie od z do v (ta sama zasada).
Są też o wiele bardziej absurdalne, takie jak numery stron czy dni tygodnia, ale nie będę się rozpisywał.
Teraz wystarczy nie pisać nic o metodyce i przyjętych ograniczeniach, i gotowe. Dla wszystkich były takie same kryteria? Tak. Czy jest to wiarygodne?
I tak się robi. Tak się robi we wszystkich sondażowaniach, we wszystkich ośrodkach badawczych, które przyjmują tak zwane "zamówienia", czyli po prostu ma wyjść tak, żeby klient był zadowolony. Tak się robi nawet w świecie nauki. Dlatego trzeba analizować całość, nie wyniki końcowe, bo może badacz popełnił gdzieś błąd, może chciał go popełnić.

Dobranoc.
« Ostatnia zmiana: 31 Sty, 2017, 02:08:23 wysłana przez Johnny »
Jazz, Lounge, Downtempo