To też tak się łatwo mówi. Jak w 1986-tym spierdoliłem na podłogę wypasiony model stacjonarki Bratek (chyba się tak nazywał?) i się rozjebał na 40 kawałków, to piekło było okrutne na chacie.
Bo się Wam udziwnień zachciało, zachwyt powiewem nowoczesności, tak zwany. Bratek łatwiej było spierdolić na podłogę, ponieważ był wieszany - nie to, co stary, dobry Aster:
Po prawdzie ten też mi upadł, ale to dlatego, że ktoś książkę telefoniczną odłożył nie na miejsce (na "Wiadomościach wędkarskich" zawsze leżała) i poszukiwałem jej w trakcie konwersacji, zapomniawszy, że skręcany kabelek dość krótki.