Czy Wy wiecie, maderfakersy, co znaczy jajeczniczka na boczusiu z cebulką przysmażona o 22:00 w czas, gdy nie ma w domu żon i dzieci?
(I porterek do tego, jakże tak, bez porterka).
Szkoda, że z powodu kopa w dupę od korpo dzień bilansowo smutny i chujowy, z perspektywami, na które wymieniłby się nawet Bilbo wałęsający się po Mordorze, ale co tam. Jak to powiedział Pałlo Kłeliu: "do not fear to give up the good for the great"