No jak nie ? suma summarum to Państwo dokleja do twojej ceny towaru swój haracz, przez to Ty go mniej sprzedajesz.
A potem i tak zabiera Ci z tego, co pomimo tego zarobisz, ale nie to jest meritum. Bardziej rozbija się o to, że dotyczy to ogromu branż, nie tylko rynku czytelniczego.
To był tylko przykład z tymi książkami, może nie najlepszy, ale wskazujący że państwo ma w dupie czy ludzie czytają czy nie, liczy się dla nich kasa, czyli tak naprawdę jest podwójne opodatkowanie, a to już gorzej niż lichwa, nawet za czasów Chrystusa podatek płaciło się raz.
ps: Mój dziadek zawsze mówił że kradzież książki i chleba nigdy nie powinna być karana, bo to znaczy tylko że Państwo źle funkcjonuje.