Co do "500zł na dziecko", skoro już o tym mowa - jestem bardzo ciekaw jaka będzie proporcja między rodzinami faktycznie potrzebującymi przyjmującymi to świadczenie, a tzw. patolami (przepraszam z góry za wyrażenie, z braku lepszego), którzy do pracy nie pójdą, za to zrobią kilkoro dzieci, żeby mieć za co pić. To wg ciebie też redystrybucja podatków? Bo jak dla mnie to jest najgorsza z możliwych forma socjalu, bo po pierwsze - daje się tym ludziom rybę, a nie wędkę; po drugie - w wielu przypadkach fundusze trafią do gardeł "rodziców" wraz z zakupionym tanim winiaczem, zamiast do dzieci, które dalej będą chodzić głodne i brudne (aka kolejna społeczna zrzutka na obiady wymagana). Jeszcze żeby to świadczenie było wydawane w formie racji żywnościowych albo środków czystości... chociaż też nie, bo i one mogą do dzieci nie trafić. Tu by się przydała ostra kontrola świadczeniobiorców, ale kto by się w to bawił - za dużo biurokracji...
Doprawdy, mało nam dzieci pogrzebanych w beczkach?