No okej, przewidział, że PiS wygra wybory, ale co z tego, skoro praktycznie wszystko, co pisze, brzmi niczym z tuby propagandowej tej partii? Ostatni wpis o Niemcach jako spadkobiercach Hitlerowców i "propagandy Goeringa" czy wpisy o trotylu na Tupolewie... Jedyne, czym razi ten blog to nie żadna "niewygodna prawda", tylko prostacka propaganda o "majstersztykach Kaczyńskiego". Albo opisywanie Węgier jako mlekiem płynącego kraju, w którym sprawnie udało się odbić zachodni kapitał - to wszystko nadal jest tylko jedna, bardzo nieobiektywna strona medalu. Bo o cenzurze mediów, sztucznych problemach, które tworzy Orban, by potem je "sprawnie pokonywać" czy zabetonowanej scenie politycznej z autorytarną władzą Fideszu tam nic nie ma na przykład. Niedawno pośrednio usłyszałem opinię gościa, który do niedawna mieszkał na Węgrzech i mówił ze swojej perspektywy, jak tam wszystko wygląda. Po wysłuchaniu tego zdecydowanie nie mam ochoty na "Budapeszt w Warszawie".
PS Czemu Lenin lub Mao, a nie np. Pinochet czy Franco?
