No widzisz gizmi - w sposób bardzo tendencyjny pojmujesz terminy "liberalny" i "konserwatywny". Ja się osobiście nie zgadzam, żeby idiotyzmy były wykładane w państwowych placówkach naukowych, OBOJĘTNIE czy jest to kreacjonizm, czy "studia" gender, albo jakieś inne marksistowskie brednie. Stąd uważam, że lepiej gdy uniwersytety nie są "liberalne" w znaczeniu że każdy kretyn może młodzieży mącić w głowie na dowolny temat.