To z tymi smyczami to mistrzostwo. Raz pamiętam gościu jechał rowerem. Babka na chodniku, pies na trawniku, smycz przez ścieżkę. Nie wyhamował i przewrócił się, żeby nie wjechać na psa. Babka z pretensją, że czemu mi pan psa straszy i jak można tutaj jeździć rowerem, czy nie widzi, że pies sra?