Czy w tym dziwnym kraju jakiekolwiek nie neoliberalne poglądy mają mieć jakieś komunistyczne podteksty? Po prostu uważam, że recepta "puść wszystko luzem i tak będzie najlepiej" jest nieskuteczna. W Stanach żyje teraz pierwsze pokolenie w gorszej sytuacji finansowej od rodziców w całej historii tego kraju. I głównym czynnikiem, który na to wpłynął są właśnie liberalne reformy. Ostatni kryzys finansowy też jest konsekwencją pęknięcia bańki nabrzmiałej takim myśleniem. Ogromny, polski dług publiczny też jest napompowany przez głupotę wyznawców liberalnej ideologii. Nie mówię, że w wielu przypadkach takie podejście nie jest złe, a wręcz najbardziej skuteczne. Ale traktowanie poglądów jednej grupy ekonomistów jak dogmatów nie prowadzi do niczego dobrego i proszę, nie wracajmy do shitstormu z innego tematu, bo faktycznie - nie chcę być Jeżem w wersji z innego topicu, wymachującym bezskutecznie tęczową flagą swoich poglądów.
No chyba właśnie nie bardzo... Chyba że gdzieś mi w ciągu ostatnich 25 lat uciekł epizod żeby u władzy była jakaś parta która nie była za rozdmuchiwaniem socjalu.
A to, że prawo w tym kraju jest niepraktyczne dla "szarego obywatela" nie znaczy, że samą ideę prawa należy negować; uważam, że trzeba po prostu to mniejszymi lub większymi krokami zmieniać i przeforsowywać. Bo jeśli sytuacja ekonomiczna dalej będzie szła w stronę w którą idzie, skończy się to przewrotem, rewolucją, ewentualnie wojną - a przynajmniej tak się niejednokrotnie działo w historii przez ostatnie co najmniej 300 lat.
Tylko tak można coś w tym kraju zmienić. Niestety.
