Oczywiście, nie zmienia to faktu, że prezydent ma pełnić przede wszystkim funkcję reprezentatywną, a Obama nie wchodzi na krzesła w japońskim parlamencie, jest wybitnym mówcą - nie twierdzę, że to nie dlatego, że jest bogaty, pochodzi z dobrej rodziny, ma za sobą wykształcenie, którego nikt u nas nie miał nawet szans odebrać ze względu na taką, a nie inną sytuację geopolityczną w ostatnich latach oraz oczywiście ma za sobą think tank z budżetem o kilka zer większym. Ale jak już porównujemy, to porównujmy to, co jest, a nie "mogło być".