Bardzo przepraszam wszystkich kukizowców i niezainteresowanych, ale muszę podzielić się moją nieskrępowaną radością z wystąpienia jąkającego się, przyjebanego psychicznie Grzesia Schetyny u tow. Olejnik. Najwyraźniej amerykańskie jastrzębie przestały czekać na wymianę Kunta-Kinte i wzięły się na poważnie za porządki w zaprzyjaźnionym bantustanie. Go Uncle Sam! Ojczyznę wolną racz nam wrócić panie szatanie. Pozdro dla kumatych