Kiedyś w warszawskim metrze był taki koleś co stroił gitarę wyłącznie ze słuchu. Napierdzielał palcami we wszystkie struny i kręcił po kolei kluczami. W pierwszej chwili zbierało mi się na śmiech ale zgasił mnie po 20 sekundach jak już ją nastroił. Lubiłem tam chodzić i paczeć jak stroi gitary.
Jeszcze we Warszaskim R'n"R koło metra politechnika są spoko goście. A tak to unikam sklepów fejs tu fejs