Powiedz mi tak, ktoś chce być nauczycielem, uczyć dzieciaki w podstawówce, mało tego, ma misję, ma to być podstawówka w chujowej dzielnicy, bo ma misję. Jest powiedzmy 5 lat po studiach (jeszcze ma zapał), gdzie zarobi więcej jak średnia krajowa?
Dalej, mój przykład, jestem ratownikiem medycznym z mgr, uwielbiam to co robię, powiedz mi, gdzie robiąc etatową normę godzin +/- 160/miesiąc, zarobię tak by godnie żyć? Godnie, czyli mieć na spłatę kredytu, na wakacje raz do roku, i na nie liczenie się z każdą złotówką?
Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia, bo to nie są "moje tereny", ale nie wierzę, że takich opcji nie ma. Trzymałbym się tylko z daleka od zawodów, w które wymuszają pracę w publicznych placówkach, gdzie płace determinuje "ustawa" oraz dobre układy z innymi świniami przy korycie a nie to, ile człowiek jest wart.