Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1677172 razy)

Offline maarioo

  • Pr0
  • Wiadomości: 659
Sytuacja z serii - "Boże - widzisz i nie grzmisz!?"

Bliżej - dziaranie łapki, od karku po dłoń, umówione 1,5 miesiąca temu, w jednym z Wrocławskich - jak mogłoby się wydawać z głębszych oględzin - bardziej prestiżowych i poważnych salonów tatuażu. Termin - 7.01, godzina 10:00. Dziś nadszedł ten dzień. Wzór ogarnięty, cały dzień zarezerwowany, torba wypchana prowiantem, ręka ogolona na "dupcię niemowlęcia" (notabene świetny kontrast z drugą na "planetę małp") - wszystko dopięte.

Pakuję się do busa, jadę prawie 50 km, miska się cieszy. Na miejscu wędruję do salonu, po jakimś czasie ten wyłania się na horyzoncie, odpalam ostatniego kiepa na zdaje się - następne kilka godzin.
Do mety jakieś 3 minuty drogi, dzwoni telefon - "Cześć, byłeś dzisiaj umówiony na sesję. Niestety kolega zachorował i nie jest w stanie przyjść do pracy, nie możemy cię niestety przyjąć."
Fajka wypada z ręki i toczy się po oblodzonym chodniku.
"Jak to? A kiedy będzie? Co teraz?"
"Najprawdopodobniej będzie zdrowy za dzień lub dwa, ale terminu nie możemy na razie wyznaczyć, jest masa kolejnych rezerwacji, nie wiem jak będzie chciał to rozwiązać, ja nie mogę zrobić nic. Tymczasem do zobaczenia i na razie."

Pod prywatnym numerem malarz się nie zgłasza, wita mnie tylko poczta.

Zostaje mi wrócić do domu.
Przeważnie jestem pogodnym, uśmiechniętym i życzliwym człowiekiem. Dziś jednak bliżej mi do Kratosa...  :scream: