Nie ma czegoś takiego jak chrześcijański metal, to oksymoron. Na tej samej zasadzie można uprawiać chrześcijańską jogę.
Nie bardzo to rozumiem. Metal, jak i każda inna odmiana rokendrola w znaczeniu muzycznym, nie jest z definicji anty-chrześcijański, nie ma mowy o oksymoronie. Jeśli masz coś na poparcie swojej tezy, chętnie posłucham.
Co decyduje o "anty-chrześcijańskości" danego gatunku muzyki? Awersja któregoś wykonawcy do danej religii? Dobrze rozumiem?
Mam uznać, że "chrześcijański wiersz biały" to też oksymoron, bo uprawiał go Rafał Wojaczek, na oko bezbożny zboczeniec i turpista?
C'mon. Wyjaśnij.