Autor Wątek: Co nas w życiu cieszy ;)  (Przeczytany 1818624 razy)

Offline Vicol

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 057
    • Nakvrw und Śmierćmetal
Odp: Co nas w życiu cieszy ;)
« Odpowiedź #8750 04 Sie, 2014, 22:43:57 »
Radziu - z ciekawostek z Twojej branży: w co bardziej ekstremistycznych kawiarniach mają odwróconą osmozę do filtrowania wody :)
Taaa, może jeszcze z destylarki lub dejonizatora lejo? :P (swoją drogą jako jeden z nielicznych na laborkach lubowałem się w spożywaniu, szczególnie tej ostatniej: była w smaku tak ekstremalnie uboga, że aż zayebysta :P fajnie bo nie musiałem picia se kupować XD )

Demineralizowanie wody tylko po to aby potem trzeba było wprowadzić z powrotem jony w sposób sztuczny... zajebiście logiczny pomysł. A to całe marketingowe pjerdolenie kolesi od brity jakie to ciężkie metale nie pływajo w wodzie kranowej to pic... na wodę właśnie. Jeżeli woda wymaga uzdatniania, to przechodzi przez niezłą aparaturę, która musi zapewnić pewien reżim w składzie, bo inaczej ktoś by się przyjebał. A jeżeli pochodzi ze studni głębinowej, to sam rozumiesz, jest po prostu zajebista i naprawdę niewiele trzeba z nią robić. Trochę przeozonować/przechlorować, prewencyjnie przefiltrować, oczywiście. Ale pozbawianie jej naturalnej zajebistości, którą nabywałą latami gdzieś w chuj pod ziemio, w skałach to nie po blekmetalowemu troche. Że niby w rurach wodociągowych (ostatnio coraz częściej z jakichś neutralnych tworzyw typu PE, kopolimerów polipropylenu) mają się pojawić metale ciężkie? W blaszanej kafetierce jest to bardziej prawdopodobne. Tak, przepuszczanie przez chromatograf zwykłej gdańskiej kranówy i kilku wód mineralnych mam już za sobą :D

Swoją drogą zaskoczyłeś mię. Kto jak kto ale nałogowi palacze to ostatnie człowieki, których podejrzewałbym o dyskomfort smakowy wywołany tą odrobinką cięższych kationów metali w aromatycznej kawie  :devil:

Może i zostanę okrzyknięty kawowym ignorantem i profanem... ale TAK, świeży, gorący, porządnie zaparzony(gotującą się jeszcze wodą!!!)  sypaniec ze zwykłej mki, na zwykłej kranówie smakuje mi najlepiej. Po prostu jak kawa. A po wymieszaniu nawet za wiele farfocli nie pływa, wszystko ładnie sedymentuje. O ile jest dobrze zaparzone. Kofeiny ma dokładnie tyle ile trzeba do funkcjonowania(zbyt dużo to chujnia - chwila głupawki nie rekompensuje późniejszego zgona, no chyba, że ktoś ma już wypalone kichy, wtedy mu łan chuj) a nie jest to jakieś ultrałagodne w smaku chujwico(czuć, że to kawa a nie roztopione lody waniliowe wymieszane z wodą i bitą śmietaną). No i przy parzeniu nie generuje smrodu kojarzącego się z przypaloną zbożówką. Nie to, żebym psioczył na mondziową kofeinę: w nierozcieńczonej wersji jest nawet spoko, pod warunkiem, że nie byłem wcześniej obecny przy procesie jej parzenia :D Sama kawa pachnie normalnie, coś jak te z ekspresów w lokalach gastronomicznych. Ale ta dziwna woń wydzielająca się podczas parzenia całkowicie utylizuje zmysł węchu, odbierając całą frajdę z picia.
« Ostatnia zmiana: 05 Sie, 2014, 22:03:27 wysłana przez Vicol »
synkopy to guwno