A ja wychodzę z założenia - go big or go home. Albo robimy coś na pełnej piździe albo nie robimy tego w ogóle.
Przykład - za cztery dni zaczynam nagrania LP z moją nowo założoną kapelą. Bębny w studio, gity z afx'a, wokale w studio; nie mamy pojęcia kto nam to zmiksuje i zmasteruje ale wiemy, że nie chcemy oszczędzać bo ma to brzmieć zdecydowanie w chuj zajebiście. Ale nie o tym mowa - nagrania się jeszcze nie zaczęły a już mamy przygotowany biznesplan w stylu - kiedy wideo, do czego, gdzie sesja, do kogo uderzyć o patronaty, jak rozegrać sprawę koncertów, do kogo uderzyć o projekt koszulek.
Więc - płytka z muzą to podstawa. Potem dobrze przemyślany plan, jak z biznesem. A najlepiej to w ogóle zespół traktować jak biznes