Tylko że to na twierdzącym spoczywa ciężar dowodu.
Randi dokładnie próbował przeprowadzić test na kablach głośnikowych z jednym z redaktorów Stereophle. Test dotyczyć miał kabla za 7250$ i porównania go z kablem za 20$. Niestety producent tego pierwszego wycofał się z testu
Redaktor Stereophile zaoferował że przyniesie swój kabel jednak na to Randi jednak się nie zgodził ponieważ jako iluzjonista podejrzewał możliwość oszustwa. A nagroda wbrew temu co napisałem nie wynosi 100 k dolców tylko 1mln.
Napiszesz zapewne, że kabel głośnikowy to nie gitarowy, ale zasada jest ta sama - na twierdzącym spoczywa ciężar dowodu. Czy obwód RLC wpływa na brzmienie? Owszem, wpływa. Ale tak jak napisałem wcześniej należałoby udowodnić, że różnice pomiędzy kablami są faktycznie słyszalne przez człowieka i czy człowiek taki to udowodni w podwójnej ślepej próbie. Zwłaszcza że typowy głośnik gitarowy i tak obcina częstotliwości powyżej 5 kHz. W dodatku trzeba jeszcze uwzględnić warunki odsłuchowe. Wystarczy przemieścić się względem źródła dźwięku na boki i już zmienia się balans pasmowy.
Należałoby po prostu nagrać suchy sygnał z gitary i potem puścić go na wzmaka za pomocą różnych kabli, w tym samym pomieszczeniu, z tymi samymi ustawieniami i z tą samą pozycją mikrofonu. Potem posadzić delikwenta przed głośnikami i odtworzyć mu nagrane próbki, a osoba przeprowadzająca eksperyment nie powinna mieć dostępu do informacji która próbka została nagrana za pomocą którego kabla. To jest właśnie podwójna ślepa próba. Nasz badany wskazuje który kabel gra w którym momencie, osoba przeprowadzająca eksperyment tylko notuje odpowiedzi. Potem są one analizowane za pomocą metod statystycznych.
Bo tu nie chodzi o to że kabel jest idealnie transparentny, bo nigdy nie był i nie będzie, tylko kwestia jest taka czy jest w stanie to wychwycić ludzkie ucho. Takie testy odsłuchowe jak "grałem na kablu X i Y i dźwięk był jak z różnych gitar" są bezwartościowe jako metoda naukowa ponieważ nie uwzględniają zjawisk psychoakustycznych oraz błędów pomiaru (np inne ustawienie względem głośnika). Bo wiesz, tak samo są audiofile którzy twierdzą że słyszą różnice w kablu... zasilającym. A potem jak przychodzi ślepy test to nie odróżniają hi-endu od zwykłego hi-fi za wielokrotnie niższą kasę.
Tak od siebie dodam, że teraz z kablami nie ma bidy. Kilkadziesiąt nF/m zapewnia większość producentów, więc nawet na najtańszym szajsie da się teraz grać. Kiedyś dobre kable gitarowe kosztowały swoje, najtańszych nie było albo jebały gruzem, kombinowało się z przewodami od majków, antenowcami i innymi nieprzeznaczonymi do gitar wynalazkami. Pierwszy mój kabel to stereofoniczny przewód pamiętający czasy komuny w igielitowej izolacji przylutowany do dwóch archaicznych dżeków. Pojemność 4-5 metrów dochodziła do 2-3 nF!!! Głuchy by odróżnił to ślepym teście. To po prostu musiało być kurwa słychać. Nawet na ułomnej kopii distortion+ podpiętej do radia taraban. Nie wierzysz? Przyjeb sobie kondensator 2.2nF do pickupa i powiedz, że nie słyszysz różnicy.
Wiesz, starszy sprzęt czasami nawet radio odbierał, a do przystawek można było gadać - ja mówię o tym co jest teraz. Ja sam sobie kable lutowałem, kupowałem także różnych firm i różnicy nie słyszałem. Więc mamy teraz słowo przeciwko słowu - brak rozstrzygnięcia. Dlatego jestem zwolennikiem ewaluacji metodami naukowymi