I tak, stać mnie na mieszkanie w dobrej dzielnicy (jak to Moja Siostra rzekła - takie mieszkanie w takim bloku to w Wawie 2,5k za wynajem), utrzymanie i remonty dwóch aut (nieco z przymusu te dwa, ale jednak), nieco gotówki na czarną godzinę też odłożyłem i żaden kredyt nad głową mi nie wisi. A gitar mam obecnie trzy (w tym dwa basy), i po prawdzie akustyk i piecyk zostawione dla-Ojca-na-ogniska w Czewie też są moje
Z nie-finansowych rzeczy to mam dwa dyplomy magisterskie (tak, dwa osobne, u dwóch promotorów z dwoma różnymi tematami prac), nauczyłem się w życiu bardzo wielu przydatnych rzeczy od kładzenia płytek, przez remontowanie rowerów i aut, po gotowanie
Do tego z Żoną nawet całkiem dobrze mi się układa
Natomiast nie przysłoni to innych spraw. Poza w/w autami (rocznikowo 15 i 16 lat
) i zawartością szaf nie mam w zasadzie nic. Mój dom rodzinny ma tak popierdolony stan prawny, że nawet nie myślę ile będzie dziesiątek (oby tylko dziesiątek) tysięcy kosztowało ustalenie i przepisanie własności na mnie i Siostrę w przyszłości. Do tego co wypisałem wyżej doszedłem ciężkim xx-letnim zajebem, dymając regularnie po nocach, a jak było trzeba to i po >30 godzin bez przerwy. W pewnej chwili doszło do tego, że miałem dwie prace (do jednej wstawałem o 3:45 rano, druga zajmowała cały weekend) i studia dzienne.
Moja "kariera zawodowa" nie istnieje, nie przerobiłem godziny w zawodzie, mimo starań, a teraz po raz już sam nie wiem który muszę zaczynać w/w "karierę" od samego dołu. I już po prostu mi się nie chce, zwłaszcza jak sobie uświadomiłem, że mój kierownik (i kierownik całego oddziału na Gliwice) jest kurwa młodszy ode mnie...
Do tego mam taki rozkład dnia, ze względu na godziny pracy Żony i własne, że wstałem dzisiaj - a jest sobota! - o równo 4:05, i zaraz się kładę żeby dospać do tej chociaż 8 czy 9, bo mam potem zasiedzenie do 21 i zdechnę jak się nie zdrzemnę. Jutro zresztą też do roboty (10h), a w przyszłym tygodniu pełne dniówki po 12. Ojakżeszsieciesze..
.