Hajs może nie jest najważniejszy, ale jest bardzo ważny. Ważniejszy niż wielu chciałoby przyznać.
Zwłaszcza, że dyskusja sprowadziła się do posiadania i wychowania dzieci. Mnie jako dorosłemu można wytłumaczyć, i zrozumiem zdanie pt "nie ma kasy". Mniejsza o przyczyny - nie ma to nie ma, nie kupię sobie butów chociaż stare zjechałem, nie zabiorę Żony do lokalu, chociaż mamy jakąś rocznicę, nie pójdę na zakupy do Almy tylko do Stonki (
), telefonu mogę używać starego, nie mieć telewizora itepe. Dam sobie radę i jakoś to zniosę.
Ale na dziecku zaoszczędzisz? W pewnych sytuacjach możesz (np. ciuchy z drugiej ręki, tańsze odżywki czy coś), ale w pewnej chwili szkłem dupy nie utrzesz. A potem jak już podrośnie to wytłumacz choćby sytuację, że nie pojedzie na wycieczkę klasową, bo mamusia z tatusiem pieniędzy nie mają. Albo że nie dostanie nowych ciuchów, chociaż w starych wygląda jak rumun spod kościoła. I wtedy piękne słowa o miłości, wychowaniu itepe, okazują się gówno warte, bo przez takie coś dziecko jest wykluczane ze społeczności kolegów. Co prawda zwykle znajdzie sobie inną, ale jej "poziom" będzie też już inny.
I nie, to nie są przejaskrawienia, sam to przechodziłem / widziałem / widzę nadal. Niestety.
Ale kończąc miłym akcentem, korzystam sobie z wolnego dnia. Pospałem do 9:30, obiad przygotowałem, mam chwilę zanim Żona z pracy wróci, i sobie jakiś dobry film puszczę. A co