Hmmm... chyba będę tu gdzieś musiał opisać przygodę z moim poprzednim pracodawcą (wątek "Czego Was życie nauczyło?" wydaje się do tego odpowiedni). Jako ciekawostkę napiszę tylko, że wynagrodzenia nie miałem nawet napisanego na umowie o pracę (tak, wiem, że musi być), dowiedziałem się tylko tyle, że Szef mi powie na miejscu, w Stuttgarcie (tak, wiem, głupi byłem, trzeba było cisnąć). Na miejscu dowiedziałem się, że 1200€ brutto (tak, wiem, że u nas nikt by mi tyle nie zaoferował). Było to zagranie celowe byłego Szefa - obawiał się, że jak mi poda przed przyjazdem, to po prostu powiem "pierdolę, nie jadę". Dodam tylko, że rok wcześniej byłem w tej firmie na praktyce w ramach Erasmusa i... wtedy dostawałem więcej pieniędzy.