A gdzie ja piszę, że po równo? Cały czas prawię o jawności płac.
Chociaż to "równo" to moim zdaniem trochę być powinno, ALE na poziomie jednego stanowiska. Ja jestem (np.) starszym menadżerem do chujwiczego, kolega też jest (np.) starszym menadżerem do chujwiczego. Jeśli już szef uznał, że mnie (lub jemu) ma płacić więcej, to niech zmieni mu stanowisko, dołoży jakąś premię funkcyjną, dodatek, cokolwiek. Wtedy IMO to jest ok. A nie ta sama praca, to samo w papierach, ten sam zakres obowiązków, to samo wywiązywanie się z nich, a potem zupełnie co innego na pasku. To mnie na przykład wkurwia, bo zawsze można się doszukiwać trzeciego dna.
Swoją drogą gdyby każdy miał wgląd w pasek innej osoby, a przynajmniej w kwotę podstawy (bo wiadomo, premie czy dodatki to inna broszka), to paradoksalnie skończyło by się wiele konfliktów w robocie, bo jak coś jest jawne to nie trzeba snuć domysłów, wyolbrzymiać itepe. A przez to miałem i ja swego czasu problemy, i Żona Moja. Ona nawet większe, bo ją tacy kapusie szukający trzeciego dna podjebali, i się skończyło na zwolnieniu pod byle pretekstem.
W obecnej pracy mam tak (branża handlowa), że jest kilka szczebelków - doradca, starszy doradca, specjalista, kierownik działowy i tak dalej. Plus stanowiska "poboczne" związane z innym zakresem obowiązków, dodatkami funkcyjnymi (np. obsługa gwarancyjna) itp. I wszystko jest jasne jak słońce - ja jestem taki, kolega taki, koleżanka taka. Ja mam podstawy tyle, premii tyle. Plus drugiej premii związanej z indywidualnymi wynikami też ileś-tam, tyle ile sobie sam wypracuję. Jedno do czego można mieć pretensje to o nie dość wysokie (=płatne) stanowisko które masz na umowie, ale o to że się na danym zarabia X lub Y - nie, bo jest to wszystko jasno ujęte.
Nawet w sytuacji, w której ja jako najniższy stanowiskiem wyrobię taką premię indywidualną, że zarobię więcej niż kierownik oddziału. Co jest możliwe, sprawdzone i udowodnione. Bo wszystko ma odbicie w stawkach i cyferkach, każdy grosz jaki zarobię jest ewidencjonowany, i to że zarobiłem (np.) 2 tysie, a kolega na tym samym stanowisku (np.) 4 tysie, jest jasno i prosto wytłumaczone. Mogę się o to wkurwić, ale nie mogę nijak podważyć - zarobił więcej bo wypracował sobie większą premię, wyliczoną na podstawie określonych, ujętych w tabelkach wskaźników, i/lub ma dodatek za jakieś extra obowiązki. A nie dlatego, że pan kierowniczek postąpił wedle własnego widzimisia.
A to to co to jest z Twojej strony, poznałeś dwoch, w oczy im to powiesz
Gdzie dwóch? Dwóch (Marian i Łukasz) to było na stałe, i co im miałem powiedzieć, to powiedziałem. Zresztą w przypadku Łukasza nawet nie bardzo miałbym co komentować, bo nie pamiętam żebyśmy chociaż raz się pokłócili, i nigdy złego słowa nie powiem o nim - swoją drogą pozdrawiam! Z Marianem bywały ostre scysje, nie raz się otwarcie wyzywaliśmy (z różnych powodów), ale to nie zmieni mojego wysokiego zdania o nim jako o pracowniku z gigatyczną wiedzą, pracowitością, i ogólnie jako majstrze.
Natomiast okazyjnie (po 1-2-3 wyjazdy) to... liczę... jeszcze czterech będzie. I jednemu tak, powiedziałem co o tym myślę w twarz (żeby nie użyć innego określenia w tym przypadku) , jak uprawiał dopierdalactwo. I co? I jajco, jako "stary znajomek" mógł mnie jebać do woli.
Zresztą dyskutować na publicznym forum o tym nie będę.
Zdajesz sie chyba nie rozumieć pewnych mechanizmów.
Moi rodzice swego czasu prowadzili firmę. Kuzyn prowadzi firmę. Brat cioteczny w spółce z cioteczną siostrą prowadzą firmę. Zresztą całkiem nieźle prosperującą, z tego co widzę i słyszę. I to zaskakująco blisko tego, co sam Jarku robisz - tyle, że nie w temacie nowych wystrojów wnętrz, a starszych. Takich mocno starszych, już pod opieką pewnych instytucji. Więc mam akurat skąd brać wiedzę na ten temat, nie muszę nawet poza obręb osób o takim samym nazwisku wychodzić.