Autor Wątek: Kącik humoru wujka purpla ;-) [jeden dowcip w poście!]  (Przeczytany 675429 razy)

Offline theremin

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 874
  • wyindywidualizowany z rozentuzjazmowanego tłumu

15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W  lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje  przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by zamiast  toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z  każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży,  tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.

Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro... Ale dziś nie dam rady.  Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam  rady.
Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę?
- Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz.... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady....
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka...
- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem...
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego?
Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chcę!!! Ja pójdę!!!
Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego?
No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz.  Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go  za sobą .... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu  wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz.  Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziaaaadeeeeek!!! W nooooogiiiiii!!! W noooooogggiiiiiiiii iiiiii!!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka który w ogóle nie  zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś  takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy a  tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsące się ręka  trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście chuju, że krzyczeli "w nogi", bo bym ci łeb upierdolił!
BRRR BRRR DENG BRRR BRRR DENG!!!