Ja przez weekend przeżyłem mega wkurw związany z autem. Najpierw jakiś leszcz lekko mi przerysował błotnikiem prawe nadkole. Ciśnienie mi skoczyło, ale nie widziałem kto gdzie i kiedy, więc już się pogodziłem ze zniszczeniem. I to wszystko tylko po to, żeby następnego dnia jakiś inny kretyn wjechał mi w lewe nadkole wgniatając je i rysując jeszcze dodatkowo błotnik. Nojapierdole. Na szczęście widziałem, który to... Muszę mu zostawić karteczkę z informacją i obfotografować zarówno mój wóz i jego zderzak. Ale jak się nie umie jeździć to się nie powinno wsiadać za kółko. Naprawdę. I nie to, że stałem w takim miejscu, że byłem wystawiony. Ładnie wzdłuż z innymi samochodami...